Choć wśród rywalizujących o Złotego Lwa twórców nie zabraknie młodych wilków, festiwalowa publiczność ostrzy sobie zęby głównie na przewodników stada. W tym roku w konkursie głównym 69. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji zobaczymy nowe filmy Paula Thomasa Andersona, Terrence’a Malicka, Briana De Palmy, Ulricha Seidla, Takeshiego Kitano i Marca Bellocchio. Truman Capote miał rację: być w Wenecji to jak zjeść całe pudełko czekoladek z likierem w przeciągu jednej chwili. Przedmieścia, przy odrobinie złej woli, można jeszcze pomylić ze szczecińskim dzielnicami willowymi, ale rejs po Canale Grande to już inne miejsce i inne kino: przed oczami stają wszystkie wyśnione przez sztukę obrazy – od hipnotyzującego
"Nie oglądaj się teraz", przez naładowane akcją
"Casino Royale", po zerojedynkowe
"Tomb Raider 2".
Capote zapomniał dodać, że być w Wenecji podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego to jak dostać drugie pudełko czekoladek gratis. Zwłaszcza, gdy na bagaż oczekuje się na lotnisku w towarzystwie
Raya Liotty i
Gaspara Noego.
Odbywający się na wyspie Lido festiwal stoi w tym roku u progu zmian – największe związane są z powrotem na stanowisko dyrektora artystycznego Alberto Barbery – byłego krytyka filmowego i uwielbianego we Włoszech opiekuna weneckiej imprezy w latach 1999-2001. Odejście ówczesnego dyrektora było następstwem politycznych rozgrywek
Silvio Berlusconiego, który usunął Barberę już w trakcie przygotowań do edycji z 2002 roku. Jego powrót ma być symbolem renesansu i zapowiedzią zmian w skostniałej strukturze festiwalu. Pierwsze z nich są zresztą już widoczne: znacznie ograniczona liczba sekcji, a także filmów ma być jasnym sygnałem odejścia od "masowości" imprezy i porzucenia dewizy "zastaw się, a postaw się", której do dziś hołduje canneńska konkurencja.
Redukcja filmów dotknęła przede wszystkim konkurs główny – w zeszłym roku było ich w tej sekcji dwadzieścia trzy, w tym jest już osiemnaście. I choć nie zabraknie wśród twórców młodych wilków, festiwalowa publiczność ostrzy sobie zęby głównie na przewodników stada –
Paula Thomasa Andersona,
Terrence’a Malicka,
Briana De Palmę,
Ulricha Seidla,
Takeshiego Kitano i
Marca Bellocchio. Nas interesują najbardziej utwory dwóch pierwszych dżentelmenów – eksplorujący grząski teren poszukiwań nowej religijności w odpowiedzi na wojnę
"Mistrz" Andersona oraz badający granice "najróżniejszych form miłości"
"To The Wonder" Malicka. Ciekawie zapowiada się również
"Passion", thriller erotyczny z
Rachel McAdams i
Noomi Rapace autorstwa
De Palmy – pierwszy film amerykańskiego klasyka od czasu dokumentu
"Na gorąco" z 2007 roku (nagrodzonego zresztą w Wenecji Srebrnym Lwem). Jak wypadną w konfrontacji z nimi mniej doświadczeni i zasłużeni
Brillante Mendoza,
Valeria Sarmiento,
Daniele Cipri,
Xavier Giannoli, a także jankeski enfant terrible
Harmony Korine, który odwiedził festiwal z mainstreamową komedią
"Spring Breakers"?
"To The Wonder" / "Passion"
My oczywiście będziemy na bieżąco informować Was o najciekawszych festiwalowych wydarzeniach. Zajrzymy z kamerą w każdy kąt, zrecenzujemy najważniejsze filmy i porozmawiamy z ich autorami. Postaramy się, abyście sami poczuli smak weneckich czekoladek.