Nigdy żaden film nie zrobił mnie w balona tyle razy. Jestem zachwycony
Scenariusz jest świetny, ale najwięcej frajdy sprawi osobom, które filmy oglądają w ciemno. Już samo obejrzenie zwiastuna obniży przyjemność o połowę. To się zresztą tyczy wielu (jeśli nie większości) filmów.
Pierwszy z brzegu jesteś online, więc spytam. Czy to faktycznie ma jakis związek z Projektem Monster?
Według mnie nie ma żadnego związku, ale w sumie "Projekt: Monster" już dawno oglądałem, więc może coś przeoczyłem.
No znaczy ogólnie na całe Inne. No, ale wiadomo, że chodzi o typów pokroju Popcwel czy Cham_Cwelo_ i gimbusów piszących o sraniu.
Film jest w uniwersum cloverfield - czyli akcja dzieje się w jakimś tam czasie po/przed/w trakcie Project: Monster.
jeżeli lewactwem jest koktajl Mołotowa !? okazuje się jednak, że jeszcze nikt nic lepszego nie wymyślił, jest nawet skuteczny na przybyszów zza światów - 8/10 !!! Brawo.
Dokładnie sie zgadzam z tym o frajdzie. Najlepiej jak się o filmie nic nie wie przed obejrzeniem. Tak też trafiłem na film z M. Biehn też o bunkrze.
Hehe ja tak samo, człowiek myśli i myśli a i tak dzieje się inaczej. Z kina wyszedłem cały w dreszczach i długo mnie jeszcze trzymało napięcie po tym filmie. Goodman to wg mnie na Oscara zagrał. Rewelacyjne przejście z thrilleru do horroru sci-fi, scenariusz niebanalny a film co chwilę zaskakuje obrotem spraw. Szok! Seans zleciał bardzo przyjemnie, aż chce się więcej takich filmów ;]
No nie żartujcie sobie. Lub obejrzyjcie jeszcze nieco więcej filmów może. Tam nawet muza przejaskrawiała nastój dość nachalnie. Cały film topornie uciosany jak siekierą. Stara "Misery" bije ten film na głowę a nawet dwie.
Misery to trochę inny film proszę Pani. Widziałaś film, który tak porył Twoją psychikę, że rozważasz różne motywy i tak wychodzi inaczej??? Dużo oglądam w kinie częściej niż raz na tydzień jestem... Nie widziałem innego podobnego choćby... Podaj coś w temacie zobaczę i ocenię. Zależy kto, co lubi, ale tamatykę filmów trzeba odróżniać a nie sprowadzać do jednego.
Film był bardzo przewidywalny z jednej strony. W odróżnieniu do wspomnianej Misery ani trochę nie trzymał mnie w napięciu ani specjalnie niczym nie zaskoczył w głównym wątku. Niczego odkrywczego nie było, za to na koniec nieco śmiechu z siebie samej w stylu co ja tu robię :) No ale jeśli się komuś podoba, nic mi do tego :)
Hehe, ja za to myślę, że to prawdopodobnie najmniej przewidywalny film jaki widziałem w życiu. Nigdy nie wyszedłem z takim bananem na ryju z kina. I nie uwierzę nikomu kto twierdzi, że przewidział końcówkę :D
Przewidzenie końcówki nie jest trudne, jeśli się wie, że ten film jest powiązany z pierwszym Cloverfield. Siedziałam w kinie, i czekałam, aż pojawi się monster. No i się pojawił. Co do reszty Twojej opinii to się nie wypowiem, w każdym razie dla mnie było to ogromne rozczarowanie, sztampowość i nuda, którą ratowała tylko postać Howarda. Ale każdy ma swój gust :).
Jak Goodman się pojawiał na ekranie to już mnie wkurzał - jeśli kocha się postać albo nienawidzi to znaczy że aktor dobrze zagrał i tak zrobił on
nikt nie mógł przewidzieć tak głupiego zakończenia, jedyna podpowiedzią był gatunek sci-fi. Molotov niszczacy super zaawansowany mysliwiec kosmitow, w dodatku jakie ona miala szczescie ze akurat kazdy potrzebny skladnik miala przy sobie.
Wszyscy, którzy widzieli poprzedni film mieli pewnie zaspoilerowana koncowke już od samego początku, ja nie widziałem, ale i tak koncowka była najsłabsza. Reszta całkiem rozrywkowa i udana. Szkoda ze takie biedne postacie.
Końcówki nie przewidziałam ale fakt że Michelle stworzy skafander raczej tak no bo bitch please, w momencie kiedy opowiada że chciała projektować ubrania myśl że stworzy kombinezon nasuwa się sama i daje o sobie znać jak jasne światełko alarmu w bunkrze pana Howarda :)
Skoro tak przewidziałaś ten film to gratuluję bo oglądałem z ludźmi, którym inteligencji można pozazdrościć i kumają wiele spraw... Mimo to nikomu z nas się nie udało przewidzieć niejednej sceny. Ale ok GRATULUJĘ!
Naprawdę nie ma sensu się upierać, że film był mega nieprzewidywalny. W momencie, gdy Michelle i Emmett odkryli, że Howard to psychopata, który najpewniej porwał i zabił tę dziewczynę ze zdjęcia nietrudno było dojść do wniosku, że do inwazji naprawdę doszło(wskazówki: problemy z zasilaniem i komunikacją, szukająca schronienia ranna kobieta; trzęsący się schron; relacja Emmetta) i że muszą coś zrobić z wariatem z którym przyszło im przebywać.
W zasadzie ten film zaoferował dobry/oryginalny montaż znanych utartych schematów takich jak: uprowadzenie i więżenie kobiety po wypadku, ukrywająca się w schronie grupa ludzi pośród których nie wszyscy są normalni, "niespodziewana" śmierć jednego z bohaterów, trudny do zabicia psychopata, dramatyczne czołganie się przez kanał wentylacyjny, pożar, cudowne ocalenie, strącenie statku obcych przy wykorzystaniu prymitywnych metod itd.
To Misery była przewidywalna w porównaniu do tego. Mówię to jako fan S. Kinga. Tutaj w pierwszej kolejności myślałem sobie, że to będzie klasyczny scenariusz o uwięzieniu kobiety i jej oprawcy ale tak nie było.
Ty tu musisz być chyba jakąś jasnowidzką jak dla ciebie ten film był przewidywalny.
Nie porównuję tych dwóch filmów bo są zupełnie w innej tematyce ;] to jakby Cloverfield Lane 10 porównać do Misery ;]
mi się tam film podobał, ale na pewno nie był nieprzewidywalny w sumie to można było się domyśleć już po 10 minutach jak się skończy,
Tak na dobra sprawę scenariusz jest do bani jak się nad tym zastanowić. O głównej bohaterce dowiadujemy się dosłownie tylko że ucieka kiedy ma problemy, Howard ma jakieś spaczenie ale jego postać nie jest rozwinięta w żaden sposób. Zauważ że na dobra sprawę poza potrąceniem samochodu Michelle gość nie okazał ani jednej oznaki że coś jej grozi. Postać Emetta w ogóle nie wpływa na fabułę mogłoby jej równie dobrze nie być. Do tego zakończenie rodem z tandetnego filmu scfi no i tyle. Plus dla filmu bo jeszcze na początku trzymał jakiś klimat potem wszystko zaczęło się sypać.
Aż nie wierzę w to, co widzę. Najlepsze zakończenie? Nie dość, że panienka działa niczym McGayver, zawsze jakimś cudem ma wszystko pod ręką (to jest dopiero niezły śmiech na sali), a do tego w pojedynkę rozwala obcego(dużo większego od niej, mocno zaawansowanego technicznie) w mega prymitywny sposób. I to jest właśnie idealne zakończenie? PROSZĘ CIĘ!!!
Ja na tym zakończeniu aż płakałam ze śmiechu, bo takie to było głupie.
Reakcja moja i brata na zakończenie była dokłanie taka sama :D Niezły ubaw na koniec. Do tego wszystkiego ona chyba jeszcze użyła wina jako Mołotowa czy mi się przewidziało ? ;d Gdyby nie końcówka dałbym 6 ale tak ocena końcowa to 5.
To nie wino tylko Glenvagulin, zakładam że wyszło z połączenia nazw Lagavulin i Glenfiddich, (szkockich single malt), takie mrugnięcie okiem w stronę widza, mnie rozbroiło :D Lagavulin ma 43%, oczywiście, że dało się z niego zrobić koktajl mołotowa, szczególnie, że butelka leżała w nagrzanym samochodzie.
Bohaterka miała wszystko pod ręką, ale było to uwarunkowane. Bardziej dziwiło mnie, że udało się jej zachować zimną krew w takiej sytuacji.