Film powinien dostać kategorie Dramat, jest bardzo zdradliwy niby komedia lecz na samym końcu
jak praktycznie przegrał wszystko co miał, to nie jeden twardziel bedzie musiał się powstrzymać
przed łzami. Film wspaniały dlatego 10/10. Sandler zagrał rewelacyjnie i jak ktoś szuka komedi z
dodatkiem dramatu to śmiało. Polecam
film wymiata... wbrew pozorom stawia sobie ambitny cel pokazania w wymowny sposób tego,co się w życiu tak naprawdę liczy, a co tak często nam umyka...
Faktycznie, totalne zaskoczenie. Przez długi czas jest niby zwykłą komedią, całkiem spoko, na pewno zabawną i bez żenady, ale później zmienia się w świetny dramat science-fiction. To dopiero miła niespodzianka. W jednym filmie dostajemy scenę, w której Sandler pierdzi w twarz Hasselhofowi, a na końcu wzruszenie, przy którym trudno nie uronić łzy. Długo wzbraniałem się przed obejrzeniem, bo taki koncept prostacki niby, bo tytuł durny, ale ostatecznie dawno po prostu tak nie zostałem pozytywnie zaskoczony.
Tego, że na końcu przegrał to nie musiałeś pisać, lub mogłeś oznaczyć jako spoiler. Chciałeś napisać fajny komentarz, szkoda że nie pomyślałeś nad jego czytelnikami. Miałem zamiar obejrzeć film, teraz znam zakończenie. Dziękuję.
Mimo wszystko obejrzyj. Fabuła i tak jest przewidywalna, a emocji pojawiających się podczas oglądania oraz ich siły nie zepsuje żaden spoiler... :)
Kolega ma rację. Żaden spojler nie zepsuje emocji podczas oglądania filmu. Jak dla mnie jest normalnie prześwietny ! :)
Dokładnie, gdzie tu było coś komediowego to nie bardzo pamiętam za to dramat szczególnie jakie miał relacje z ojcem bardzo smutne.
Film może i głupkowaty ale to w końcu komedia , ale za to ile może nauczyc człowieka że można mieć wyj*** na wszystko i myślec tylko o sobie i pieniądzach i przekonać sie że najważniejsza w życiu zawsze będzie rodzina bez wyjątków
Ja nie wiem, jakim cudem ten film ma tak wysoką ocenę - jest podrobioną krzyżówką filmów "To wspaniałe życie" i "Powrót do przyszłości", z których "To wspaniałe życie" jest absolutnym klasykiem - to jest dopiero genialny film. A "Klik: i robisz co chcesz" jest w dodatku zrealizowany tak, że sprawia wrażenie, jakby reżyser był chory psychicznie, albo przynajmniej jakby coś było z nim nie tak.
Zresztą ton ostatnich 40 minut nie pasuje do tonu reszty.
Także film jest po prostu papką. Jasne, same w sobie ostatnie 40 minut można nazwać mądrym, ale jest to tylko zerżnięte z "To wspaniałe życie". Ten motyw anioła pokazującego bohaterowi to, co utracił, gdy go nie było.
Kopiujesz wszędzie tą samą odpowiedź?
Film owszem oglądałem parę ładnych lat temu, ale ni chu chu nie jestem w stanie powiązać go z Powrotem do przyszłości. To wspaniałe życie to pewnie "widziałeś" na wikipedii i się wymądrzasz, skoro seria z Foxem jest dobrym odniesieniem dla tego filmu. Sandler cofa się przypadkiem w czasie i zmienia jego tor i próbuje wrócić do teraźniejszości? Nie. Owszem, manipuluje czasem i sytuacjami ale nie ma to nic wspólnego z motywem zawartym w kultowym filmie Zemeckisa.