Mam ogromną słabość do kina skandynawskiego. Może chodzi o pewną surowość narracji, która powoduje że historia nie jest przesłonięta " filtrem" przez co wszystko dzieje się bliżej widza. Właściwie już pierwsze kadry wprowadzają pewien niepokój którego nie jestem w stanie pozbyć się do końca. Mocne emocjonalne kino które nie pozostawia człowieka obojętnym.
Świetna gra całej trójki.
Ja też mam słabość do skandynawskiego kina. Wiele z nich jest w stylu Dogma 95, manifestu którego główną zasadą jest " „oczyszczenie” filmów poprzez rezygnację z efektów specjalnych i innych dodatków odciągających uwagę od istoty kina, czyli od opowiadanych historii oraz gry aktorów" (cytat z Wikipedii ). Moim zdaniem - genialne.
Niedawno "odkryłam" Dogmę 95, jestem po m.in. "Festen" i zaczyna do mnie docierać jak genialne było i jest duńskie kino ;)
byłem wczoraj w kinie. tydzień temu obejrzałem "Kobieta idzie na wojnę".
Mam takie same odczucia.
Do tego jeszcze zimne barwy, surowa natura.
W obydwu pozycjach jest też pokazana naturalna kobiecość, bez upiększeń.