To chyba najsłabsza produkcja Woodyego. Fabula totalnie przewidywalna i w sumie można by było ja spisać na kartce A4. Dialogi daleko od interesujących. Ani grama czaru który w twórczości Woody Allena był zawsze jak brylant leżący na piasku. To zrozumiale ze nawet mistrz walnie czasem wielkiego babola wiec czekam na jego następny film.
W zasadzie napisałem już wszystko na temat tego filmu i myślę, że już więcej wyjaśniać nie trzeba. Poznałem twórczość Woodego Allena w połowie lat 70-tych. Na szczęście PRL-owska dystrybucja filmów nie miała problemu z tym panem :-) więc sprowadzano każdy film który potem leciał w kinie lub na DKF-ie. Na początku lat 80 obejrzałem wszystkie wcześniejsze Filmy Woodego lub też z nim. Potem to już była kontynuacja. Dlatego też ze smutkiem stwierdzam ponownie, że to jego jeden z najsłabszych filmów jakie nakręcił.
Nie ma co się przejmować. Chociaż facet kończy w tym roku 8 dych to jeszcze się trzyma i może coś nakręci. Popatrz na Clinta Eastwooda, jest o 5 lat starszy a jeszcze tworzy. W końcu artyście zawszy czasem wychodzi jakiż babol, ale to nie przekreśla jego całej twórczości. Filmowcy i tak maja znacznie trudniej niż wszyscy inni artyści. Jeżeli malarz malnie jakiś paskudny obraz, to wyląduje on na strychu i ginie w zapomnieniu. Film to rzecz bardziej złożona. W końcu pracuje nad nim cała grupa ludzi. ...i jak wyjdzie NIESTETY jakiś gniot, nie można go ukryć na strychu lub w piwnicy u Kowalskiego ;-)
a i sponsor chce trochę grosza z powrotem odzyskać, więc leci sobie taki gniotek jakiś czas po kinach.
W końcu na Allena zawsze ktoś pójdzie.