Mam słabość do filmowych biografii malarzy, pomimo tego, że chyba żadna mnie jeszcze nie zadowoliła - zawsze są to większe lub mniejsze rozczarowania. Niestety i tym razem nie było inaczej. Nawet ocena 5/10 jest trochę naciągana.
Niektórym się podoba, ja się rozczarowałem. Jeśli warto zobaczyć, to ze względu na walory informacyjne (poznasz trochę lepiej artystę i jego życie) oraz dla Eda Harrisa, którego zawsze miło pooglądać.
rowniez chetnie ogladam biografie malarzy i najwiekszym rozczarowaniem byl:
http://www.filmweb.pl/Nightwatching mysle ze gorszej biografi nie znajdziesz ;)
Akurat mnie ten film bardzo się podobał - ale nie tyle jako biografia (bo nią nie jest), ale oryginalne podejście do ikonografii jednego konkretnego obrazu Rembrandta.
Zgadzam się. Dałem 1. Widziałem obrazy R na żywca i jakoś "wiżyn" reżysera nie pokrył się z moimi. Mój pech.
uważam, że film jako biografia jest bardzo dobry. pokazuje proces twórczy, wyczekiwanie na sukces, problemy osobiste. mankamentem jest długośc (2,10), ale polecam każdemu, warto. Ed gra doskonale, podobnie jak jego filmowa żona.
a polecisz jakieś jeszcze filmy o malarzach (najlepiej na faktach), w twoim mniemaniu przynajmniej ok? :)
Najbardziej lubię "Love is the Devil" o Francisie Baconie. Film, który oddaje ducha tej genialnej twórczości.
Podobał mi się także "Nightwatching", ale ostrzegam, że to film bardzo specyficzny, eksperymentalny i niewielu jest z niego zadowolonych (jego wariantem jest "Rembrandt, j'accuse" - też Greenawaya).
Podobno niezły jest "Basquiat", ale ja go jeszcze nie widziałem.
"Caravaggio" Dereka Jarmana uważane jest przez wielu za arcydzieło, ale mnie ten film zupełnie nie przekonał.
Odradzam za to Modiglianiego. Bardzo rozczarował mnie też "Picasso - twórca i niszczyciel" - choć obsadę ma rewelacyjną.
W tej chwili tyle mi przychodzi do głowy. Jak sobie coś jeszcze przypomnę, to napiszę.
Przypomniały mi się jeszcze inne tytuły filmów o malarzach:
- "Rublow" Tarkowskiego OCZYWIŚCIE!
- "Frida" Julie Taymor - polecam
- "Duchy Goyi" Formana - niezły, ale Goya jest tu tylko pretekstem dla innej historii
- "Goya en Burdeos" Saury - bardzo oryginalny i nietypowy, dosyć trudny
- "Serafina" Provosta - dobry, ale nie o artystce w pełnym znaczeniu tego słowa
- "Mój Nikifor" Krauzego - pewnie znany
- "Lautrec" Rogera Planchona - jeszcze nie widziałem
- "Klimt" Ruiza - jw
- "Modigliani, pasja tworzenia" Davisa - ten odradzam, zupełnie mi się nie podobał