Kolejny film na którym całą uwagę musiałem skupić na wyłapywaniu dialogów. Dlaczego na
Polskich filmach słychać niemal wszystko: delikatny szelest liści, zgrzyt podłogi, szuranie kapciami,
oddech aktora, bzyczenie muchy, tylko dialogów nie słychać. Żadne ustawienia dźwięku nie
pomagają. To mi się przytrafia tylko na Polskich filmach.
Polscy aktorzy mówią jakby mieli usta wypchane gazetami, dykcja, dykcja i jeszcze raz dykcja. Tego powinni uczyć się zamiast tańczyć, gotować, śpiewać i wkrótce pewnie i konkursowe bąki puszczać ku uciesze gawiedzi.
Zgadzam się. Polscy dźwiękowcy, to jakaś kompletna katastrofa. Wszystko głośne, ale dialogi jakby szeptem. Tragedia.