Gangsterka, znakomici aktorzy, lata 90', muzyka, idealna układanka.
Też myślałem, że to będzie film dla mnie, bo uwielbiam klimaty gangsterskie, no i kino lat 90-tych ostatnio ekstra mi wchodzi, no ale... coś nie zagrało.
"Stan łaski" to film bardzo nijaki. Nie ma żadnego swojego wyznacznika i się bardzo zestarzał. Wszystkie jego motywy zostały później lepiej, ciekawiej pokazane. "The Town", "Donnie Brasco" czy "Infiltracja" - wszystkie te jakoś ciekawiej ten temat ukazały. Tutaj wręcz jest odhaczanie kliszy, a postacie są bardzo jednowymiarowe, tak samo jak i rozwiązanie wątków.
W "Chłopakach z ferajny" też odstrzeliwują postać Joe Pesciego, ale jego kumple się nie mszczą w ciemno. Tam każda kwestia jest bardziej skomplikowana, a tu wszyscy po prostu się wystrzeliwują jak dzikusy i tak naprawdę konkluzji jakiejś większej nie ma.
Ten film by był dobry, jakby był zrobiony z perspektywy Kathleen, bo to ona najciekawsza postać, że musi odrzucić miłość, przekreślić rodzinę, byle tylko uratować swoje życie, ale niestety przez większość czasu z bohaterem granym dość przeciętnie przez Penna się zadajemy, który naprawdę nie myśli za wiele i sam na siebie i swoich znajomych kręci bicz.