Trzeba go wymieniać razem z M. Brando, R. Redfordem, R. de Niro, A. Pacino jako najwybitniejsi aktorzy amerykańscy
Mitchum na pewno nie bylby ani w pierwszej 5, ani 10 rankingu dla najwiekszych aktorow Hollywood.
Dobry aktor, ale to nie gwiazda pokroju Pacino, Brando, Bogarta i wielu innych.
Bo ludzie mają ciulowy gust, to co ja im na to poradze. Ładne jest to co się komu podoba, a w większości przypadków ludzie lubią kicz.... Normalna sprawa....
Kicz kiczem, ale wymieniony przeze mnie przykladowy tercet mial chyba jednak sporo wiekszy wklad w kino amerykanskie. Abstrachuje od rankingow. Lubie Mitchuma, ale po prostu nie jest moim faworytem.
Dla mnie wybitniejszy niż Bogart czy Pacino. Po prostu znakomity aktor w np.w "Nocy myśliwego" - nikt nie zagrałby tego lepiej. Charyzma po prostu niepowtarzalna. Na mnie nie działa gra Pacino - nuda po prostu, ospałość, ale Mitchum wywołuje dreszcz - strachu i oczu nie można było od niego oderwać. Genialny, niepowtarzalny talent.
Jak zwykle to kwestia gustu. Cos jednak odroznia dobrego aktora od bardzo dobrego, a bardzo dobrego od wybitnego. Wlasciwie to wszystko mozna zakwestionowac przeciez :)
Uuu, kiepskie porownanie, bo akurat przeliczniki w skokach, a takze wczesniejsze regulaminy byly wielokrotnie krytykowane.
Uuuu, kiepskie zrozumienie, bo akurat nie chodziło mi o żadne przeliczniki, tylko o ilość uczestników.. Sayonara..
A ja się zgadzam z tym, że Mitchum był wielki. Dla mnie, z klasycznych aktorów złotych lat Holywood, Mitchum, Bogart i Lancaster to prawdziwi mistrzowie.
Taaa... Brando.... to sie już nudne robi, ale ok. masz prawo do takiej opinii, nawet jeśli się mylisz.
Do De Niro czy Redforda to mu daleko, ogólnie bardzo sztywny aktor, na starość już lepiej grał, ale za młodego to tragedia.
ale przecież Mitchum to gwiazdor złotej ery, więc porównanie do Pacino czy Redforda średnio trafione. Dla mnie Mitchum to wielka charyzma i uroda, to gwiazdor na równi z Cooperem, Grantem, Gablem, Waynem czy Stewartem.